Witam,

Tę stronę dostałam w prezencie od mojej córki i jej ukochanego. To miłe, aczkolwiek ja osobiście nie bardzo potrafię choćby włączyć komputer. Pocieszam się myślą ze osobowości artystyczne z reguły mają problemy z techniką. Mam nadzieję że z tym jest jak z miłością i kartami - im większe problemy techniczne, tym większy talent artystyczny.

Strona powstała, aby zaprezentować moje dokonania plastyczne - temu służą dalsze katalogi prezentujące prace. Ale ponieważ - jak słyszałam -  Internet ma być nowym medium służącym komunikacji międzyludzkiej, wiec dla zainteresowanych napisze parę słów o sobie.

Brak zdecydowania na pewnym etapie mojego życia przesądził o tym, ze zamiast ukończyć Akademię Sztuk Pięknych zostałam farmaceutą. Nigdy mnie to specjalnie nie cieszyło, choć Bóg jeden wie, czy będąc dyplomowanym artystą, nie zrzędziłabym tak samo jak teraz. W każdym razie Opatrzność zadecydowała, że da mi drugą szansę. I tak ponad 10 lat temu, zupełnie przypadkowo trafiłam do Studia Plastycznego DWP. Bardzo szczęśliwym przypadkiem, dodałabym.

Sama nie wiem, dlaczego nie poraził mnie wtedy bezmiar mego ignoranctwa w zderzeniu z umiejętnościami i wiedzą ludzi od lat parających się plastyką. Pozostałam w Studiu i teraz - po bądź co bądź wielu latach - sama widzę jak długą drogę przeszłam.. . Nigdy nie dorównam zawodowcom, ale wystarcza mi różnica, jaka dostrzegam pomiędzy pierwszymi nieporadnymi próbami a dzisiejszymi pracami. Zasługą prowadzącego pracownię Adama Bojary - przyjaciela i mentora - jest moje zajęcie się malarstwem sztalugowym. Przedtem czułam się pewnie tylko w rysunku i ewentualnie akwareli, a wizja farby olejnej napełniała moje serce przejmującym strachem. Dzisiaj jestem z siebie dumna - moje prace znajomi artyści wysoko cenią, mam wystawy, jeżdżę na plenery, no i większość prac sprzedaję, co mile łączy przyjemne z pożytecznym.

Artystyczna pasja to zaangażowanie masy czasu. Malarstwo to nie tylko śmiganie pędzlem po płótnie, ale i zamawianie blejtramów, ram, organizowanie wystaw, wyjazdów, wożenie, jeżdżenie i tysiąc spraw, których jeszcze nie zdążyło się załatwić. Czasem aż mi żal mojego męża, Kazka, który oprócz krótkich okresów buntu dzielnie mnie wspiera. Z drugiej strony, to dobre zajęcie w naszym wieku. Starsza córka, Karolina już dawno odleciała z domu, zresztą w pokrewna mojemu sercu dziedzinie - jest projektantką. Miło mi myśleć, że jej zdolności to po części moje geny, ale muszę przyznać że jest sędzią często zbyt okrutnym dla starej matki. Młodsza córka, Hanka, która zainteresowaniami wrodziła się raczej w tatę - prawnika, odejdzie od nas lada dzień. Nie będzie już, o kogo dbać, nie ma już po co marnować czasu na pichcenie obiadków i smażenie konfitur. Nasz kocur zwany czule Spaślakiem świetnie sobie radzi z samodzielnym upolowaniem kolacji, a sunia - Srajutka i tak jest niejadkiem. Milo wiec będzie mieć pasję, która zmuszać nas będzie do jakiejś aktywności. Tym bardziej ze spotkanego po drodze artystycznego grona zebraliśmy już wcale piękną i zwartą grupę przyjaciół. Mam wiec nadzieję ze wspólnie, twórczo i miło miną nam najbliższe lata. 

Czego i Wam wszystkim serdecznie życzę

Ewa Piasecka - Kudłacik

Strona główna | Wystawy | Katalog | Kontakt